Wyszukaj z Google

Google
 

sobota, lutego 21, 2015

PolskiBus - jak nie powinna zachować się załoga. Brak empatii i procedur


- Czy ktoś z Państwa tę Panią przesunie, bo nam nie wolno? - zapytała pasażerów Pani z załogi PolskiegoBusa. - Krzyczeć to może Pani  na swoje dzieci i męża, a nie na mnie - usłyszała roztrzęsiona pasażerka od kierowcy autobusu Warszawa-Gdańsk.

Miejsce akcji: Ostróda, parking przy stacji benzynowej Shell
Data i godzina zdarzenia: sobota, 21 lutego 2015, godz. 14:32-14:48.


Lekcja empatii

Jak byś zareagowała? Jak byś zareagował, gdyby odjechał Ci autokar w połowie drogi do Warszawy. A w środku Twój bagaż, cenne rzeczy w walizce, portfel. Wychodzisz ze stacji benzynowej, w której w długiej kolejce czekałeś do toalety. Na parkingu w Ostródzie stoi tylko autobus do Gdańska. Twój odjechał. Jesteś z 13-letnią córką. Masz telefon. 

Wyobraź sobie co czujesz. Śniło Ci się to kiedyś?


Fakty

Roztrzęsiona, około 40-letnia kobieta, z zapłakaną córką pojawiła się przy PolskimBusie relacji Warszawa-Gdańsk. Z wykrzykiwanych słów można było wywnioskować, że kierowca PolskiegoBusa Gdańsk-Warszawa nie poinformował, jak długo potrwa postój w Ostródzie i odjechał bez nich. 

Przestraszona i spanikowana pasażerka rozpoczęła rozmowę z naszym kierowcą (jechałem do Gdańska): - Niech Pan coś zrobi. Tak nie można. Jak można się tak zachować?!

Kierowca próbował uciszyć kobietę: 
 - Krzyczeć to może Pani  na swoje dzieci i męża, a nie na mnie. Jak Pani się zachowuje. Niech Pani nie stresuje córki. Dziecko się przez Panią rozchoruje.


Zakładnicy

Cała sytuacja trwała około 15 minut. Oschłość kierowcy nakręcała pasażerkę. Roszczeniowość pasażerki stymulowała kierowcę. A 40 osób przysłuchiwało się emocjonującemu dialogowi. 

Pasażerka zadzwoniła na Policję. Kierowca zadzwonił do kierowcy autokaru, który nie zabrał pasażerki. Nasz odjazd się opóźniał. Kierowca zapewniał, że załatwił miejsce w kolejnym busie do Warszawy (za godzinę). Bagażami mieli zaopiekować się pracownicy w Młocinach. 

Pani jednak dalej histeryzowała i wzięła nas na zakładników. Przyznam, że kierowca nie był na początku miły. 


Oswobodzenie

Do negocjacji włączyła się dziewczyna z obsługi PolskiegoBusa, która podczas kursu rozdaje poczęstunek (lody, herbatniki, słodka bułka, kawa, herbata, sok). I wówczas padła z jej ust propozycja: - Czy ktoś z Państwa przesunie tę Panią, bo nam nie wolno?. Słabe, prawda? 

Całe szczęście na pomoc przyszła siwowłosa kobieta: - Takie sytuacje się zdarzają. Nie jest Pani pierwsza, ani ostatnia. Dwa miesiące temu byłam świadkiem podobnego zdarzenia. Czy teraz z Pani powodu, mam spóźnić się do Gdańska na samolot ?



Rozhisteryzowana: - Zostałam potraktowana przez tego Pana, jak wariatka. Nie zostawię tak tego.

Kierowca: - To Pani zaczęła na mnie krzyczeć. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy. Załatwiłem Pani za darmo transport kolejnym autobusem do Warszawy.

Rozhisteryzowana: - Dobrze. Odpuszczę. Ale powiem Panu jedną rzecz. Gdyby na moim miejscu był ktoś z Pana rodziny, to nie zachowałby się Pan tak po chamsku. Mam nadzieję, że ta sytuacja sprawi, że następnym razem zachowa się Pan bardziej po ludzku. 


Goodbye Ostróda

Odjechaliśmy. Ale tam, na stacji Shell została zrozpaczona matka z córką.

1 komentarz:

  1. Masakryczna sytuacja. Wszyscy niby pilnują procedur i starają się być frontem do klienta. A tu taka sytuacja. Moim zdaniem, pani spóźnialska, zwyczajnie zignorowała czas odjazdu. Z drugiej strony, obsługa mogła się choćby rozejrzeć czy wszyscy wsiedli.

    Ale czego oczekiwać od nich jak na pokładzie mają 80 osób. Ja nie wysiadam. Układam się, kładę coś pod głowę i zasypiam. Polecam każdemu.

    OdpowiedzUsuń